środa, 31 grudnia 2014

Rozdział 6 ~ Niezapowiedziane spotkanie ~

Klaris szła przez ciemny las, mgła niczym biała płachta przykryła podłoże, wielkie buki nachylały się w stronę ścieżki by zobaczyć kto nią podąża, po czym z powrotem wracały do swojej dawnej pozycji. Słychać było granie świerszczy, które jak co noc organizowały leśne koncerty. Dziewczyna szła pewnie przed siebie, czuła jednak czyjeś spojrzenie, które śledziło każdy jej ruch. To coś ukrywało się w krzakach czekając na odpowiedni moment. Zatrzymała się nagle i naciągnęła cięciwę  łuku.
- Czego ode mnie chcesz ? - spytała.
- Nie tak nerwowo córeczko - z zarośli wypełzł długi na trzy metry wąż, po chwili jednak nie przypominał już węża, bardziej wężowego człowieka. Był wzrostu przeciętnego mężczyzny, zielone łuski pokrywały prawie całe ciało, gdzieniegdzie tylko widniała skóra, żółte wężowe oczy uśmiechały się łobuzersko, a żmijowaty język ciągle się ruszał. Wyciągną ręce by przytulić córkę, ta jednak odskoczyła do tyłu, celując łukiem w serce Kaliptrota, który się roześmiał.
- Nie zbliżaj się do mnie gadzie ! - syknęła
- Och Klaris... Co się stało córuniu ? Nie pamiętasz jak bawiliśmy się za młodu ?
- Chciałeś mnie utopić potworze !
- Ojejku, przecież to był wypadek cór...
- Matkę zabiłeś to teraz po mnie wróciłeś, co ?!
- Jak śmiesz tak do mnie mówić ! Jestem twoim ojcem ! - zagrzmiał tak przeraźliwie, że łowczynia się zlękła. Zaczął rosnąć w oczach i po chwili był pięć razy większy od dziewczyny, ta przerażona upadła na ściółkę, w jej oczach pojawiły się łzy.

                                                       ...

Z powrotem wróciło wspomnienie z przeszłości jak w wieku pięciu lat bawiła się na polu w chowanego ze swoim przyjacielem Kelvisem. Kelvis był wężem z niesamowicie błękitnymi oczami.  Właśnie skryła się za beczkami z kapustą, gdy usłyszała przeraźliwy krzyk matki i brzdęk upadających naczyń, wyjrzała prze okno które mieściło się nad jej głową i zobaczyła przerażającą scenę. Ojciec atakował Albre z niesamowitą prędkością, odskakiwał kiedy ta próbowała dźgnąć go nożem, co chwila jago zęby zatapiały się w jej skórze wstrzykując kolejne dawki jadu. Matka wyła z bólu. Kaliptrot miał właśnie wymierzyć kolejny cios kiedy stało się coś niesamowitego. Z serca ofiary zaczęły wyrastać cienkie, zielone łodyżki bluszczu. Wiły się we wszystkie strony oplatając kobietę, która skrzyżowała ręce na piersiach i z miną pozbawionej emocji przyjmowała kolejne ciosy. Klaris chciała wybiec, pomóc matce, ale nie mogła się ruszyć, nogi odmawiały jej posłuszeństwa, chciała krzyczeć, wołać, lecz nie mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku, była skazana na milczenie. Łzy lały się z jej oczu strumieniami, serce zostało pocięte na milion kawałków, marzyła o tym by się obudzić, o tym by to był tylko sen. Uszczypnęła się raz, drugi - nic. Nadal stała w tym samym miejscu. Czego mama chce dokonać myślała rozpaczliwie. Aż nagle turbowana kobieta poruszyła się, jej ciało okryło białe światło wyglądające jak płachta, uniosła się do góry i otworzyła oczy. Kaliptrot cofnął się kilka kroków, na jego twarzy była wymalowana niepewność, światło ogarnęło pokój i niczym macki sięgały w jego stronę, wiło się oplatając nogi. Nagle odezwała się głosem pozbawionym uczuć, głosem śmierci.

Choć są to moje ostatnie słowa, choć zależy od tego moje życie, nie powiem ci gdzie znajduje się Ahas .
Nigdy się nie dowiesz. A za zadany ból odpowiesz przed sądem, który czeka nas wszystkich .

 Światło stało się jeszcze jaśniejsze, poczuła nagły przymus zapadnięcia w błogi sen.
 Powoli odlatywała w krainę snów, słyszała czyjś głos, szeptał jej by zasnęła,że jest bezpieczna, a że miała dopiero pięć lat usłuchała go. Leciała między drzewami, lekka jak piórko, beztroska, ptaki śpiewały jej, a gęsta  mgła niczym biały puch służyła jej za posłanie. Nagle coś przerwało panującą dookoła ciszę. To był krzyk, jej krzyk. Szybko otworzyła oczy i zobaczyła Kelvis który patrzył na nią łakomymi błękitnym oczami. Na prawym nadgarstku widniały dwie dziurki, z których sączyła się krew. Były to ślady po ukąszeniu. Szybko się cofnęła patrząc z przerażeniem na przyjaciela. Bała się.
Zaczęła szukać jakieś broni, noża, kamienia, czegokolwiek do obrony. Wąż wił się w jej stronę, a z jego kłów skapywał jad. Klaris nie miała szans, nie mogła nigdzie uciec, oparła się plecami o zimną ścianę i zamknęła oczy, czekała na śmierć. Niespodziewanie usłyszała stukot końskich kopyt i jakieś groźby, syk Kelvisa oraz strzałę przecinającą powietrze. Nastała cisza, dziewczyna powoli otworzyła oczy i zobaczyła ją. Na czarnym pegazie z łukiem w ręce. Na oko miał pięć lat, łobuzerski uśmiech i błysk w oku zachęciły Klaris do podejścia. Ta chwyciła ją za rękę i pomogła wsiąść na pegaza po czym ruszyła galopem w stronę lasu. Kiedy galopowały przyjrzała się swojemu wybawcy. Długie, czarne jak noc włosy sięgające do pasa, oczy w tym samym kolorze oraz mały nos. Wyprostowana, z gracją prowadziła konia. Co chwila nasłuchiwała i kiedy odwróciła się do Klaris ta zobaczyła coś czego wcześniej nie zauważyła - znamię w kształcie łuku na prawym policzku. Łowczynia uśmiechnęła się do niej, a Klaris uznała, że jest bardzo ładna i dorosła jak na swój wiek.

                                                    ...
 Powoli otworzyła oczy, leżała nadal na ściółce. Oczy miała podpuchnięte, a policzki mokre od łez, całe ciało strasznie ją bolało. W tedy zobaczyła Kaliptrota. Siedział na pniu ściętego drzewa dwa metry od niej, wpatrywał się w nią w skupieniu. Łowczynia powoli wstała i otrzepała brudne ubranie, nadal kręciło jej się w głowie, ale starała się utrzymać równowagę. Kiedy Sakree wstał cofnęła się odruchowo, rękę trzymała na udzie w którym był ukryty nóż, zamierzała go użyć gdyby nastała taka potrzeba. Ojciec jednak nie podszedł, z troską  na twarzy usiadł na swoim miejscu.
- Przepraszam cię - powiedział- nie chciałem tego zrobić...
- Czego ? Nie chciałeś zabić matki i teraz mnie ? A może jeszcze powiesz, że to wszystko robiłeś z miłości ?! - Sakree spojrzał na nią ostro, a łowczynia żałowała, że nie ugryzła się w język.
- Nie chciałem cię zabić ! Poniosło mnie ! Przepraszam...ja... ja nie chciałem ci tego przypominać ! To jest silniejsze ode mnie - rozłożył bezradnie ręce wbił spojrzenie w ściółkę. Klaris stała pogrążona w myślach, nagle coś sobie przypomniała.
- Po co mnie śledziłeś ?- Człowiek wąż podniósł głowę i szeroko się do niej uśmiechną pokazując swoje ostre żmijowate zęby. Żółte oczy wpatrywały się w nią łakomie, szybko jednak się opamiętał.
Dziewczyna była coraz bardziej zdenerwowana, wiedziała, że Kaliptrot robi to specjalnie, nie dała jednak tego po sobie poznać. Zachowała zimną krew i z uporem wpatrywała się w rozmówcę.
- Chcę żebyś wyszła za mąż i wróciła do rodziny.

                                         

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Wyniki Konkursu

Witam was ! Na początku bardzo chcę przeprosić za moją nieobecność, miałam dużo sprawdzianów itp.   Postanowiłam też, że rozdziały będą dłuższe jak w prawdziwych książkach, przez to jednak nie będą się ukazywały tak często jak się ukazywały. Dobrze, teraz możemy zająć się wynikami. Dostałam mnóstwo prac i każda była piękna, wybór był bardzo trudny, jednak zwycięzca może być tylko jeden :). A jest nim...

                                            joshephine

,,Postanowiłam narysować twarz głównej bohaterki.Przez słaby odbiornik skanera nie wyszło idealnie, ale ważne że jest, prawda?"- joshepine



Wielkie brawa, portret jest przepiękny !