poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział 3 ~ Czarny Pan ~

 Łowczynie obudził poranny deszcz, była cała mokra, ale nie przejmowała się tym, wzięła łuk i ruszyła z powrotem do wioski. Było bardzo cicho, żaden ptak nie śpiewał tylko w trawie słychać było świerszcze a z bagien dochodził rechot żab. Gęsta mgła utrudniała widzenie, a pomruki jakiegoś śpiącego zwierzęcia przyprawiały Sati o dreszcze.
  Nagle usłyszała znajomy głos :
,, Pani moja ! Tutaj jestem " - dziewczyna gwałtownie się odwróciła i zobaczyła swojego Pegaza.
- Mrok ? Co ty tu robisz ? Czemu nie jesteś w wiosce ? - mówiła zirytowanym głosem, ale w głębi duszy cieszyła się na jego widok.
,, Poleciałem na łąki Apolla do innych pegazów, a tam była jakaś rzeź ! Po polanie biegały Szakale, niektóre pegazy wiązali sznurami i pakowali do wozów, a te co były słabe zabijali ! " - pegazowi głos się załamał i poleciały pierwsze łzy. Rana na lewej nodze z której lała się krew oznaczała, że ledwo uszedł z życiem. Sati przyłożyła palce do zakrwawionego miejsca i starła się zatamować krwotok. Wyjęła buteleczkę z łzami jednorożców którą zdobyła na jednej ze swoich przygód i przemyła nimi ranę która, automatycznie zaczęła się zrastać
- To okropne ! Musimy lecieć do wioski by ich o tym powiadomić ! - mówiąc to wsiadła na Mroka, a ten poszybował ku niebu.

                                         . . .

 Tym czasem wszyscy osadnicy zgromadzili się wokół Demeter. Khor leśny troll przyniósł na rękach martwą nimfę. Tam gdzie dawniej biło jej serce widniała czarna dziura pokryta wrzącym czarnym kwasem, jej błękitne oczy były otwarte i nieruchome, jak reszta niebieskiego niczym tafla wody ciała, usta wyrażały grymas bólu który tak szybko zamordował. Koło bogini stały przyjaciółki Kierry zalane łzami. Nagle obok z stowarzyszenia wylądowała Sati.
- Co się stało ?
- Wojska Czarnego Pana zaatakowały ją jak wracała do domu. - powiedziała Skejda załamującym się głosem.
Wszyscy zamilkli, a ptaki na rozkaz Demeter śpiewały najpiękniejsze pieśni żałobne jakie znały. Po chwili łowczynia zaczęła opowiadać co widział Mrok na łąkach Apolla.
- Potworność ! Jak on mógł to zrobić ! - krzyczała Demeter - Niech go diabły wezmą ! Niech spłonie na stosie swoich grzechów ! - rzucała przekleństwami i dopiero po chwili doszła do siebie.
- Dusza nie umiera...- powiedziała nagle Klaris.
- Co ?
- Pani moja zrób to co zrobiłaś z Białym Jeleniem ! Uwolnij duszę Kierry! - zwróciła się do Sati.
Ta przyklękła obok nimfy i ją pogłaskała, dotknęła miejsce w którym kwas wypalił łuski i zaczęła wypowiadać niezrozumiałe słowa :

                             Kriki sewits miriol kresko hakit
                             mior szwedra mrasko temre
                             gajke hefoti formusus krey

Nimfa utworzyła buzię, a z niej uniosła się złota para, zaczęła nabierać kształtów. Kiedy wyglądem przypominała opuszczone przed chwilką ciało pobiegła w stronę lasu i znikła między drzewami.
Dziewczyna spojrzała na swoje ręce:
krwawiły, były pokryte smołą która dosłownie wypalała dziurki w ciele.
- Przemyjcie jej ręce mlekiem - powiedział Khor - mleko zatrzyma proces rozkładu.


1 komentarz:

  1. Cześć!
    Na wstępie chcę przeprosić, że długo nie wpadałam. Na szczęście ty nie próżnowałaś i teraz mam do przeczytania kilka (perfekcyjnych) rozdziałów :)

    A co to tego opowiadani, strasznie krótkie! Ciekawe 'zaklęcie'. :)

    http://vampireandmillionaire.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń